Przejdź do treści

BIAŁA KOLORATKA

Wychowałam się w domu antyklerykalnym. Odkąd pamiętam ojciec z wielką pogardą mówił o Kościele i kapłanach, używając słownictwa, którego nie przytoczę.

Mała dziewczynka słuchała brutalnych opowieści o zbrodniach, których na przestrzeni lat dopuścił się KK, m.in świętej inkwizycji.

Pamiętam antyklerykalną prasę jako się zaczytywał.

Często słyszałam o gromadzonym bogactwie, przestępstwach seksualnych, po prostu o tzw „czarnej mafii”.

Zostałam ochrzczona, żeby babcia nie marudziła. Do czasu Pierwszej Komunii nie było żadnego kontaktu z Kościołem, nawet wielkanocnego koszyczka, czyli minimalnego minimum okazjonalnego katolika. Ksiądz po kolędzie był raz. Ojciec puścił mu wulgarną wiązankę i prawie zrzucił ze schodów.

Po Pierwszej Komunii Świętej, do której zostałam posłana ze względu na ogromny szacunek do mojego pobożnego dziadka, żeby nie dostał zawału, nie przekroczyłam progu świątyni przez 23 lata. Jedna jedyna ze szkoły odmówiłam przyjęcia sakramentu bierzmowania. To był czas, kiedy zaczęłam wsiąkać w mroczne klimaty. Muzyka z bluźnierczi tekstami, fascynacja satanizmem, okultyzmem, parapsychologią. Ogólnie złem, czego korzeni nie trzeba specjalnie szukać (ojciec był fanem Hitlera).

Otwierałam kolejne furtki dla działania złego ducha. Widząc sutannę, czy habit czułam po prostu nienawiść, nie raz zdarzyło mi się obrazić słownie na ulicy, tak po prostu. W moich oczach wszyscy „czarni” byli „kopiuj-wklej” z opowieści ojca. Przyszedł czas kiedy zdecydowałam się na apostazję. Szukałam w internecie potrzebnych informacji. Jednak Jezus postanowił o mnie zawalczyć. Wierzący znajomi zaczęli opowiadać o doświadczeniu Boga, o Mszach z modlitwą o uzdrowienie. Kpiłam. „Jak można być tak naiwnym w tych czasach. Co za ciemnogród!”

Po jakimś czasie pojechałam z nimi. Trochę żeby się pośmiać z nawiedzonych moherowych katoli, trochę by im udowodnić, że to wszystko ściema, a trochę… z zazdrości, bo kiedy mówili o Jezusie mieli w sobie coś dziwnego- nadzwyczajny wewnętrzny pokój. Ja nie miałam takiego doświadczenia przez lata balansując pomiędzy agresją a depresją i biegając za substytutami szczęścia. Nieczystość, kolejne toksyczne relacje, coraz częściej alkohol i inne używki. Ogólnie ciemność i poczucie beznadziei sprawiały, że myśli o tym, by zakończyć swoje życie były coraz częstsze.

W końcu pojechałam z „nawiedzonymi”. Zabijałam wzrokiem zebranych w świątyni, siedząc w lekceważącej pozycji przez całą Mszę. Podczas przeistoczenia również. Przed kim mam klękać? Przed białym kółkiem?

Kiedy rozpoczęła się adoracja, patrzyłam jak gość w koloratce wciska białe kółko w złote słoneczko na nóżce, wyjęte ze złotej szafy. I właśnie wtedy, kiedy zaczęłam odruchowo gapić się w to białe kółko, doświadczyłam miłości nie do opisania, totalnego pokoju, płonącego serca i potoku łez. Nie wiedziałam co się ze mną dzieje. To było najbardziej realne doświadczenie w moim życiu.

 Rozpoczęło proces nawracania.

Od tego pamiętnego dnia czyli 18.12. 2016 roku minęło już trochę czasu. Moje życie zmieniło się całkowicie. Obecnie pracuję w fundacji „Adoremus Te Christe”, która zajmuje się tworzeniem kaplic wieczystej adoracji. Wcześniej propagowałam w parafiach „Oddanie Maryi”.

Od prawie czterech lat dzielę się świadectwem doświadczenia Boga. Gdyby nie kapłan, który wystawił na ołtarzu Serce Boga, czy byłabym w tym miejscu w którym jestem? Spowiedź generalna po dwudziestu trzech latach i wszystkie kolejne- „komu odpuścicie, będzie odpuszczone…”

Komunia Święta- „to czyńcie na moją pamiątkę”

Spotykam wielu kapłanów. W kontaktach w telefonie więcej mam księży, niż osób świeckich. Czy spotykam tylko wspaniałe koloratki? Nie… Czy doświadczyłam przykrości, złego potraktowania z ich strony- oczywiście, że się zdarza. Czy ojciec karmił mnie tylko kłamstwami? Nie tylko… W kościele jest wiele zła- to prawda, ale jest ogrom przemilczanego, nie pokazywanego dobra i piękna. Kiedy na białym obrusie jest plama po czerwonym winie, nikt nie powie, że obrus jest czysty, każdy skupi się na tym, co zaburzyło biel. Tak samo ukazuje się Kościół w mediach.

Mam świadomość, że plama istnieje i jestem daleka od zamiatania pod dywan.

Kocham Kościół. Na dobre i na złe, w zdrowiu i w chorobie, dlatego modlę się w intencji kapłanów.

Rozeznałam drogę bezżeństwa.

1 sierpnia 2024 złożę prywatne wieczyste śluby czystości. Postanowiłam ofiarować je właśnie za kapłanów, szczególnie za ich czystość.

Potrzebują modlitwy, bo są na pierwszej linii frontu duchowej walki, która wyczuwalnie przybiera na sile.

Klika dni temu przyszło natchnienie, by założyć zbiórkę, której celem będzie zamówienie trzydziestu Mszy, dzień po dniu w intencji pasterzy. W ciągu jednej doby uzbierała się kwota, która pozwoli zamówić Msze na cały rok- dwanaście serii po trzydzieści. Jestem zbudowana odzewem ludzi. Świadczy to o tym, że czują w sercach przynaglenie, by szturmować niebo za tych, bez których niebo nie zejdzie na ołtarz.

Marta Przybyła

Facebook „Tu się ŻYJE aż do śmierci „

Podsumowanie akcji „Biała Koloratka”

BIAŁA KOLORATKA

📲

Dodaj aplikację "Intencje modlitewne za kapłanów"
×
Włącz powiadomienia Tak Nie